Claire
Wcześnie rano obudził mnie głośny hałas pod moim oknem, leniwie zwlekałam się z łóżka zaciekawiona zajściem, które właśnie się rozgrywało. Wyglądnęłam przez okno i otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, tata wyjechał moim kochanym mustangiem z garażu i zaczął pokazywać go jakimś obcym ludziom, którzy uśmiechali się od ucha do ucha i kiwali do siebie porozumiewawczo. Bez zastanowienia ubrałam na nogi trampki i dosłownie z prędkością światło nie przejmując się tym, że jestem w piżamie zbiegłam na dół, ominęłam rodzicielkę, która mruknęła niezadowolenie bym zwolniła. Trzasnęłam drzwiami i w ostatniej chwili, gdy tata już zaczął podawać jakiejś babie kluczyki wyrwałam mu je z ręki, nie pozwolę mu go im sprzedać, on zależy do mnie i zawsze już tak będzie.
- Zoe co ty wyprawiasz?
Zapytał piorunując mnie spojrzeniem, nie przejęłam się tym zbytnio, w końcu nie bałam się go, zacisnęłam dłoń z kluczykami w pięść, nikt mi ich dobrowolnie nie odbierze.
- Nie sprzedajemy go!
Wrzasnęłam nie wytrzymując, miałam już dość tego wszystkiego i z każdym nowym dniem żałowałam, że to jednak nie ja umarłam tylko moja siostra. Rodzice na siłę chcieli się pozbyć każdej mojej rzeczy z domu i gdyby nie fakt, że zawsze je ratuję musiałabym polegać tylko na rzeczach Zoe, które były dla mnie obce.
- Oddaj kluczyki dziewczynko, auto jest moje.
Stwierdziła starsza ode mnie kobieta, zrobiła dwa kroki w moją stronę i wyciągnęła rękę po kluczyki, ja stałam w miejscu nieugięta, nie miałam zamiaru odpuścić ten samochód jest mój do cholery jasnej i nie mam zamiaru się go pozbywać.
- Nie jest pani, on jest mój!
Krzyknęłam tupiąc nogą, nigdy do tych czas się tak nie zachowywałam, ale przez ostatnie dni zmieniłam się i to mnie trochę przerażało. Muszę przyznać, że małymi kroczkami stawałam się podobna do Zoe, która jeśli na czymś jej zależało nie odpuszczała, która zawsze stawiała na swoim i miała gdzieś co ludzie o niej myślą i nie miała w zwyczaju słuchać rodziców.
- Musi mi pani wybaczyć, straciła siostrę i nie pozwala ruszać jej rzeczy.
Po jakiego grzyba on się jej tłumaczy? Nie rozumiałam tergo człowieka, skoro wie, że nie pozwalam to po co robi takie rzeczy.
- Nie obchodzi mnie to, sprzedaje pan czy nie.
Powiedziała podirytowana już całą tą sytuacją rudowłosa, żyłka na czole mojego tatuśka zaczęła pulsować, nie spodobała mu się obojętność kobiety i pewnie przez nią powiedział to co powiedział.
- Nie sprzedajemy, żegnam.
Prychnęła i pokazała nam środkowy palec, co za niewychowana i wulgarna starucha, czarnowłosy pokręcił głową i machnął dłonią w powietrzu na znak, że ma to gdzieś, ja zaś uśmiechnęłam się nikle pod nosem spoglądając na moją pszczółkę, którą w ostatniej chwili uratowałam z opresji.
- Dlaczego ci tak na tym wszystkim zależy?
Usłyszałam za sobą dość przyjemny ton głosu, mój tata był spokojnym, małomównym i miłym człowiekiem, zaś moja matka była wredną, krzykliwą, wiecznie niezadowoloną z życia kobietą.
- Nie chce go sprzedawać, mogę oddać wszystko tylko nie jego.
Po moim policzku poleciała samotna łza, dla niego mogłam wyzbyć się wszystkiego, nic nie było tak ważne dla mnie jak on. Mężczyzna objął mnie ramieniem i wtulił w siebie.
- Też za nią tęsknie słońce.
Obydwoje ni stąd ni zowąd zaczęliśmy płakać, brakowało nam Zoe, bez niej czułam się samotna.
Równo o godzinie dwunastej państwo Frey zeszli na dół z wielkimi walizkami, niestety musieli zostawić mnie samą i wyjechać na dwa tygodnie na drugi koniec świata w interesach. Nie chciałam zostawać w domu sama i gdy im o tym powiedziałam, moja jakże pomysłowa mamuśka bez mojej wiedzy poprosiła Michaela by na czas ich nieobecności wprowadził się do nas, oczywiście on się zgodził, ale uprzedził, że dzisiaj wieczorem na występ, a rano parę spraw do załatwienia, dlatego też przyniesie tylko swoje rzeczy i jutro się zadomowi.
- Bądźcie grzeczni gdy nas nie będzie.
Brunetka puściła do mnie oczko na co ja momentalnie się skrzywiłam, nie miałam ani ochoty, ani zamiaru obściskiwać się z Michaelem. On był dla mnie osobą dziwną, zbyt pewną siebie i arogancką, a ja za takimi osobnikami nie przepadam.
- Jeśli coś by się działo dzwoń.
Na tatę zawsze mogłam liczyć, w końcu byłam córeczką tatusia, choć teraz powinnam być córeczką mamusi tak jak Zoe. Przytuliłam ich na pożegnanie, mama poklepała mnie po ramieniu i powiedziałabym się trzymała, tata zaś ucałował mój policzek i dodał, że mnie kocha. Gdy opuszczali dom w przejściu spotkali się z blondynem, który trzymał w dłoni małą walizkę z ciuchami, a na plecach miał futerał z gitarą.
- Cześć kochanie.
Ucałował mój policzek i uśmiechnął się do mnie czule, moje kąciki ust uniosły się delikatnie do góry, tylko na taki uśmiech było mnie na razie stać. Położył swoją walizkę i ni stąd ni zowąd objął mnie w pasie i wtulił w siebie, nie spodziewałam się, że może być tak czuły, nie wyglądał na kogoś kto wie co to miłość.
- Mam nadzieję, że dasz sobie dzisiaj radę sama, choć wolałbym byś poszła ze mną na koncert.
- Nie chce iść na koncert Michael.
Nie lubiłam miejsc pachnących dymem papierosowym i alkoholem, nie przepadałam za tłumem spoconych ludzi, wolałam domowe zacisze.
- Nie zmuszam cię, wrócę jutro przed drugą, zadzwonię jeszcze za parę godzin.
Odsunął się ode mnie zatapiając swoje oczy w moich, przejechał niezgrabnie dłonią po moim policzku i kiedy chciał mnie pocałować przechyliłam głowę lekko w drugą stronę, westchnął ciężko pod nosem i cmoknął mnie w czoło.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Obdarowałam go szczerym uśmiechem gdy znikał za drzwiami, kiedy je zamknął zaczynałam się zastanawiać czy aby na pewno nie pomyliłam się co do niego i musiałam przyznać, że od samego początku oceniałam go za jego wygląd, a nie osobowość. Wydawało mi się, że skoro uwielbia rock'a, chodzi ubrany na czarno, lubi czaszki i ćwieki to jest okropnie złą osobą, dobrze mówiła moja babcia, nie oceniaj książki po okładce kochana.
Objadałam się czekoladowymi lodami i popcornem oglądając jakąś głupkowatą komedię w telewizji, musiałam jakoś zagłuszyć myśli, które cały czas kręciły się wokoło faktu, że jestem sama w domu, a ja nie lubiłam być sama. Najcichszy szelest, czy odgłos pracującej lodówki powodował, że serce zaczynało bić mi szybciej, bałam się, choć sama nie wiem dlaczego. Kiedy mój telefon zaczął dzwonić podskoczyłam kładąc dłoń na klatce piersiowej, spoglądając na ekran wyświetlacza doznałam szoku, imię które się na nim wyświetliło sprawiło, że na mojej twarzyczce ukazał się szeroki uśmiech. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i powiedziałam.
- Cześć.
Przeżyłam jeszcze większe zaskoczenie gdy pod drugiej stronie odezwał się nieznajomy mi męski głos.
- Czy mam przyjemność z panią Claire Frey?
Zapytał, a ja dosłownie zamarłam, nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Poza tym dlaczego on dzwoni z telefonu Lucasa?
- Przy telefonie.
- Przepraszam, że pani przeszkadzam, ale właściciel telefonu kazał mi zadzwonić pod ten numer. Mogłaby panienka przyjechać i zabrać go do domu?
Zabrać go do domu? Coś mu się stało? Gdzie on jest?
- Czy on...
Przez moje gardło nie potrafiło przejść ani jedno racjonalne słowo, bałam się o niego, tak bardzo się bałam, że coś mu się właśnie stało.
- Upił się, a chce już zamknąć, moja córeczka ma dzisiaj urodziny.
Kamień spadł mi z serca kiedy to usłyszałam, choć nie byłam zadowolona z tego, że pił. Słyszałam od pewnej mojej znajomej, że Lucas chodzi cały czas pijany, ale nie wierzyłam w to zbytnio, ale teraz jestem skoro w to uwierzyć.
- Oczywiście, proszę mi poddać adres.
Mężczyzna podał mi adres, zanotowałam go na kartce i się rozłączyłam mówiąc, że będę za dziesięć minut. Wyłączyłam telewizor,wzięłam z szafki, która znajdowała się w przedpokoju kluczyki od mustanga i wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Usadowiłam się na miejscu kierowcy, odpaliłam silnik i ruszyłam.
Piętnaście minut później stałam już przed wejściem do pubu,westchnęła ciężko pod nosem przekraczając próg, nie lubiłam takich miejsc. W powietrzu unosił się zapach dymu papierosowego i alkoholu, gdy rozglądnęłam się dookoła zauważyłam tylko trzy osoby stojące przy barze i Lucasa, który nieprzytomny został usadowiony na jednej z "vipowskich" kanap.
- Pani Claire?
Zapytał w średnim wieku mężczyzna stojący za ladą, kiwnęłam głową na znak, że tak, uśmiechnął się do mnie i ruszył w moją stronę.
- Jest pani ładniejsza niż na zdjęciu.
Stwierdził przyglądając mi się uważnie, zarumieniłam się delikatnie, nie byłam przyzwyczajona do takowych komentarzy, zawsze uważałam się za nieładną i nieatrakcyjną.
- Dziękuję.
Szepnęłam, po czym podeszłam do Lucasa, położyłam swoją dłoń na jego ramieniu i zaczęłam go budzić, miałam nadzieję, że będzie w stanie dojść do auta. Szturchałam go i szturchałam, mruknął coś niezrozumiale pod nosem podnosząc głowę, spoglądnął na mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Claire kochanie tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też, chodźmy do domu.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mi ciebie brakowało przez te ostatnie dni, chciałam cię przytulić i już nigdy nie puścić. Blondyn zaczął powoli wstawać, o dziwo nawet się nie chwiał, ujął moją dłoń i pociągnął lekko idąc przed siebie. Opuściliśmy lokal, kiedy byliśmy już koło auta otworzyłam drzwi od strony pasażera i gestem ręki kazałam mu wsiąść, on pokręcił przecząco głową wyciągając ręce w moją stronę.
- Chodź do mnie kochanie.
- Lucas...
Westchnęłam cicho pod nosem, w pierwszej chwili nie wiedziałam czy powinnam, ale z drugiej strony przecież on nic jutro nie będzie pamiętał, mogę być sobą przez godzinę lub dwie i cieszyć się jego obecnością. Podeszłam do niego, objął mnie w tali i przycisnął do swojej klatki piersiowej. Czułam perfumy pomieszane z alkoholem, to była dziwna mieszanka. Moje serce łomotało jak szalone, jego bliskość powodowała, że nogi miałam jak z waty, gdyby mnie nie trzymał w ramionach pewnie bym upadła.
- Jedźmy do domu.
Odsunęłam się po dłuższej chwili od niego, spoglądnął na mnie i grzecznie usadowił się na fotelu pasażera, zamknęłam drzwi i siadłam za kierownicą, odpaliłam silnik i gdy chciałam ruszyć poczułam dłoń chłopaka na swojej. Popatrzyłam się na niego pytająco.
- Kocham cię.
Jego wyznanie sprawiło, że po moim policzku pociekła samotna łza, miałam złamane serce i cierpiałam. Chciałam być z nim już na zawsze, chciałam mu powiedzieć prawdę, ale cholernie się bałam, że mi nie uwierzy tak jak rodzice, że weźmie mnie za wariatkę.
_____________
Wiem, że rozdział jest nudnawy, ale mogę wam obiecać, że w następnym będzie się działo.
Obiecuję też, że postaram się go dodać szybciej niż zawsze.
Mam nadzieję, że spodoba wam się, mimo że za wiele się nie działo.
Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego czytania. :)
Chcę tak bardzo by wreszcie zauważyli że się wtedy one zamieniły :(
OdpowiedzUsuńMi tam rozdział się podoba. Ona musi mu powiedzieć. Czuje że kto jak kto ale on jej uwierzy. Przecież ją zna . Jestem ciekawa co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńBiedna Claire. :( Jeju, jak ja chciałabym, żeby jednak Zoe żyła, ale wiem, że to niemożliwe. :( I jest mi bardzo przykro z tego powodu. :(
OdpowiedzUsuńZa to coraz bardziej lubię Michaela, który też z początku wydawał mi się głupi i beznadziejny, w ogóle nawet jakby nie kochał Zoe, a tu patrz, jaki kochany. *o*
A Lucas... niby się upił, ale i tak jest słodki. :p On musi uwierzyć Claire, że jest Claire a nie Zoe! Bo obydwoje się załamią. :(
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. :D
Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, słoneczka, ciepełka, radości i miłego tygodnia. <3
we-have-immortality-tvd.blogspot.com
Jeju hhfdydjivb oby e następnym juz mu powiedziala
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Oj tam nudnawy.. przesadzasz, a mi się bardzo podobał :P
OdpowiedzUsuńMichael coraz uczuciowy :D
Szkoda mi strasznie Claire :(
Czekam oczywiście na nn :P
Pozdrawiam i życzę weny :*
Wcale nie jest nudny, jest świetny <3 Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam także do mnie :*
http://onlyyoucanchangeme.blogspot.com/
Świetny :) Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Wspaniały rozdział :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.
AAAAAAAAAA genialne! Absolutnie niesamowity!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Claire powie mu prawdę
Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału xx
ineedangelinmylife.blogspot.com
Biedna Clary :c musi mu powiedzieć prawde. Ktoś w końcu jej uwierzy. Rozdział boski :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńNadrabiam zaległości...
OdpowiedzUsuńRozdział wcale nie jest nudnawy, jest zajefajny. :)
Mam nadzieję, że powie mu prawdę, choć nie dziwię się, że ma obawy. Rodzice jej nie uwierzyli, a oni jako pierwsi powinni się skapnąć, że ona nie jest Zoe.
Czekam na nn i dodaj go szybo.
Świetny <3<3<3
OdpowiedzUsuńSoory że muszę wkleić : Proszę , uważnie przeczytaj ten list to nie są żarty ! Ten list przeszedł już Polskę ,aż 200 razy . Ludzie którzy nie przeczytali listu a dostali lub przerwali spotkało wielkie nie szczęście . Chcesz dowodu ? Maria Maibal nie przeczytała listu została pozbawiona życia chociaż była niewinna. Janek Sztoch przerwał czytanie listu w ciągu czterech dni zmarł na dotąd niewyjaśnioną chorobę ! Starczy dowodów -teraz wczytaj się w list- . Dawno temu żyła rodzina mająca kupę kasy ! Pewnego dnia ojciec dostał wiadomość o nowej pracy w Malborku.Pomyślnie wyprowadzili się z Polski do obcego miasta.Po wynajęciu mieszkania matka coś podejrzewała ,ponieważ dostali dom za free.A właściciel zmarł na zawał serca chociaż na nic nie był chory sąsiedzi mówili ,że ten dom straszy ! Na noc rodzice ucałowali dzieci na dobranoc.Matka wstała rano powitać dzieci w nowym domu . Odkryła pościel ,a w niej same prochy i list ,,Ha ha ha ... Było tu nie mieszkać zły pech ,Duch'' mamo ratuj ! '' .Już 20 lat dzieci nadal są szukane przez najlepszych detektywów.Rodzice po tej sytuacji wyprowadzili się do Polski zmarli na sen ,w którym śniły im się ich dzieci i duch zarzynające ich małe główki.
OdpowiedzUsuńMasz 24godz na rozesłanie twego do 5 osób inaczej pech przejdzie na ciebie kto wie może to też będzie twoja historia (ale żebyś nie miał/miała pecha roześlij to do tych osób )?
Good afternoon, sorry we disturb your comfort hopefully with this news will give the inspiration that is ideal and also brilliant in helping meningkan health public
OdpowiedzUsuńobat salep lecet di selangkangan
cara menghilangkan bekas luka bakar menghitam